Na początku cicho pękają.
Zgrzyt, zgrzyt, zgrzyt,
ledwie co słychać.
Ciężar kolorowych nici
rośnie na ramionach.
Splątane w supły,
fantazyjne węzły,
uciskające serca.
Zgrzyt, zgrzyt, zgrzyt
Łamią się. Nadal cisza.
Kości – słabe i kruche.
Pozostał tylko lichy ślad.
Siecią nieswoich cegieł
podpora otoczona
słabego i tak już ciała.
Zgrzyt, zgrzyt, zgrzyt,
trzeszczą pod stopami
fragmenty spalonych dni.
wtorek, 30 czerwca 2015
Kości
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz