piątek, 31 lipca 2015

Stary dom

Gdzieś daleko, gdzie nie dociera słońce.
Gdzie nie tańczą sny.

Stoi dom.
Dom wielki.
Pusty dom.

Telefon dzwoni,
Nikr nie odbiera.

Węgielki stare, zimne, zszarzałe
Płomienie zgasły lata temu.

Ciepło rodzinne rozeszło się po świecie
Na zawsze utracone
Może tli się jeszcze płomyczek uwięziony.
Tylko gdzie go schowali skamieniali ludzie

Starzy pomarli,
Młodzi wyjechali.
A dom stoi i stać będzie.
Zawsze tu i wszędzie.

Tylko wiatr czasem w okiennice zagląda.
Widzi portret rodzinny, puste cztery ściany,
zwiędłe liście kwiatów

Wiatr umie słuchać i słyszy.
Płacz noworodka i radość rodziców.
Marsz weselny i świergot słowików.
Wiatr pamiętać będzie na zawsze,
co widział i co słyszał

Cierpienie, niechcianą litość,
Kłótnie i niesnaski.
Pamięta zawiść i tragedię wielką.

Bo dom jest domem wtedy, gdy rwie się serce do niego.
Kiedy dzieciom radośnie oczy świecą.
Zawsze można znaleźć w nim schronienie od złego.

Stoi dom i stać będzie.
Budynek zimny.

Lecz dom przepadł w sekundzie, gdy
miłość fundamentów już nie spajała.

czwartek, 30 lipca 2015

Zbrodnia

To porwanie nie było typowym przestępstwem.
Było aktem doskonałym, żadnych śladów, poszlak, nic.
Tylko słodki urywany dźwięk, którego nieobecny duchem
rozum nie był w stanie dosłyszeć.

Zapomniał o swoich obowiązkach – o pilnowaniu niesfornego serca.
Dudnienie w uszach, uścisk w żołądku. Biło szybko, rwało się i pędziło.
Pragnęło mocnego uścisku. Pragnęło wolności.
Marzenia to rzeczywistość, rozum osłupiały.
Więc czy można nazwać zbrodnią spełnione życzenie?

Świadkowie nie zeznają, uśmiechają się ukradkowo.
Detektywi nawet nie próbują szukać winnych szczęścia.
Więzienne kraty to tylko iluzja zgorzkniałych sceptyków,
które nie istnieją, gdy złączone dusze sięgają nieba.

środa, 29 lipca 2015

Zabij ich!

Zabij ich uprzejmością,
grzecznym ’dziękuję’,
przemiłym ’proszę’,
i prostym ’przepraszam’.

Powitaj słonecznym uśmiechem
złowrogie spojrzenia,
i złośliwe szepty.

Śmierć przyjdzie cicha
niezauważenie.

Możesz obserwować
rozkład od środka,
szybszy niż zewnętrzny.

Przyglądaj się uważnie,
łatwy sposób
by zaprowadzić spokój.

wtorek, 28 lipca 2015

Sonet II

Dziwią się wielce uczeni, dzień się chmurzy.
Błysk w oku, podziwiają te znamiona.
Sekrety skrywają dwa stare imiona,
Zniknęły nagle w czasie strasznej burzy.

Zostawiły za sobą dawno stały ląd.
Fale, deszcz, pioruny - statek się chwieje.
Płacz krzyk, przerażenie, załoga truchleje.
Tajemnicą zawładnął niebezpieczny prąd.

Wszystko umiera, gdy rozum usiłuje
zburzyć fundamenty sercem budowane,
A dusza nadal nadaremnie wojuje.

Jak we śnie, w życiu zdarza się chwila,
gdy rozsądek z myślą się nie przyjaźni,
lecz z dzbana czułości chętnie popija.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Cztery żywioły

Nieuwaga. Sekunda wystarczy. Taka krótka chwila,
której nikt na co dzień nie zauważa,
by na drobne, szklane kawałeczki rozbić coś,
co wydawało się być tak trwałym.
Ostre odłamki pozostawiają ślad na skórze.
Krew miesza się z wylaną wodą – dwie życiodajne siły.
Całujesz z oddaniem poranione palce.

Języki gorąca strzelają w górę wysoko,
ciepło po całym domu falami się rozchodzi
Rozżarzone węgielki tajemniczym blaskiem
przeganiają mrok.
Ręce drżą z zimna nad palącym się kominkiem,
otulasz je swoimi dłońmi.
Chłód jakby ucieka.

Na miękkiej trawie młode ciała spojrzeniem się dotykają.
Przyciągane chęcią bliskości, wyciągają ku sobie ramiona.
Wokół nich woń piwonii się unosi,
a świerszcze i żaby śpiewają pieśni słodkie.
Więzieniem jest ciało, gdy myśl powstrzymuje przed duszy uleczeniem.
Urodzajna ziemia
przyrzeczenie błogosławi.

Wargi z wargami się stykają,
oddech między sobą dzieląc,
by życie namiętnością nakarmić.
Powietrze przepływa,
przez jedno, przez drugie.
Łączy i więź cementuje.

niedziela, 26 lipca 2015

sobota, 25 lipca 2015

Bezludna wyspa

Siedzisz na piasku,
nie patrzysz przed siebie
nie szukasz świata
ni przyjemności, ani słońca.

Gardzisz oazą, kokos
uderza cię w głowę.

Wyciągasz rękę,
by przez palce
przepłynęła woda.

piątek, 24 lipca 2015

Fliżanka

Aromatyczna herbata we wzorzystej filiżance,
mieszasz gorączkowo, nie zwracasz uwagi
na wylewający się płyn.
Krople padają na ważne dokumenty,
plamią, czarny tusz się rozmazuje.
Patrzysz nieprzytomnie, gdy nagle
nieprzyzwoite przekleństwo wyrywa się z ust.

Filiżanka rozbita na drobne kawałeczki.
Ulubionej koszuli w tym tygodniu nie założysz.

Zapach jaśminu unosi się w powietrzu,
zatrzymujesz się.

czwartek, 23 lipca 2015

Powiedz to!

Powiedz to głośno, nie uciekaj, nie znikaj.
Nikt Cię nie dopadnie, dawno już złapanyś został.
Oczarowany, zauroczony, otoczony przez sidła
bolesnej przyjemności. Nie dajesz rady się
wyrwać, nawet nie próbujesz, nie chcesz,
choć nie przyznajesz.

Powiedz to głośno, nic Cię nie kosztuje
odwaga i męstwo by słów dosięgających gwiazd
kilka wyszeptać. Nie powstrzymuj się, otwórz usta.
Codziennie, przez rok, przez lata, do końca życia,
Nie waż się zapomnieć, powtarzaj je z uczuciem,
by dzień powszedni pełnym magii stworzyć.

Powiedz to głośno, lecz pomyśl przez chwilę,
takiej władzy szacunek się należy, jedno cierpkie
zabija smak tysiąca słodkich. Czuwaj i uważaj,
bądź sam sobie strażą, niesfornych głosek.
Raz ze szczelnego uścisku wypuszczone,
już nigdy tam nie powrócą.

środa, 22 lipca 2015

Niebieska piłka w sądzie

Na miejscu oskarżonego siedzi niebieska piłka.
Od czasu do czasu drży niezauważenie.
Rozlega się słodki dźwięk dzwoneczków,
by powoli cichnąć, cichnąć, cichnąć.

Prokurator nie musi odczytywać aktu oskarżenia,
w powietrzu unosi się ciężka winy woń
Niebieska piłka nie żałuje swego czynu,
dumna jest, tak bardzo dumna, dumna, dumna

Rzucano nią tyle razy.
Gwałtowne przekazanie,
świst, strumień powietrza...
I leci, leci, leci.

Cóż za wolność, cóż za szczęście.
I leci, leci, leci.
Cóż za energia, cóż za radość
Leci, leci, leci.

Bez żalu, skruchy i strachu,
Toczy się wolno, z łatwością dystans pokonując.
Zostawia za sobą tylko… ciche brzęki.
Uczucia dźwięki, dźwięki, dźwięki.

Nagłe łapią ją, dłoni
złączonych dwie pary
Gdzie trzecia, najmniejsza?
Żyje w jej marzeniach.

wtorek, 21 lipca 2015

Kolory

 Każda barwa ma przypisane sobie znaczenie
– niektóre głęboko ukryte pod kurtyną strachu,
inne na scenie życia, realne jak promienie słońca.

Błękit jest tajemnicą.
Tajemnicą tych oczu, które szeroko otwarte
w przesłodkim zdumieniu przyglądają się
twarzy życiowego towarzysza.

Zieleń to trawa, lato, zapach drzew i perlisty śmiech.
Szybka i nieuchwytna delikatność,
która zwykłe dni zamienia w święto.

Czerwone jest nadzienie wiśniowych czekoladek,
prędko znikających w łakomych ustach.
Zapraszających do zabawy, spragnionych pocałunków.

Srebro to przyrzeczenie, obietnica na wskazującym palcu.
To przynależność, znak wspólnoty.

Czerń toczy walkę z tęczą. Nigdy nie zwycięży.
Nie są samotne, dopełniają się wzajemnie.

Biel zawsze wygrywa.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Głos

Żyj i rozkwitaj o zachodzie słońca,
kiedy księżyc blady wschodzi.
Otul się zimnym wiatrem
i niedostępnym mrokiem.
Wsłuchaj się w kuszącą melodię ciemności,
której nuty cichną z nadejściem dnia.

Skorzystaj z szansy, zanuć i zaśpiewaj,
na początek tylko kilka pierwszych nut.
Pieśń wzywa z głębin niezgłębionych,
nie ulegaj, pierwsza usta otwórz,
by nie zagłuszył twego ja słodki ton
pustych myśli w pustych głowach.

Wyrywa się dźwięk z piersi delikatnej,
siła jego dziwna, wpływa na wszystko
swoim lekkim, świergocącym wdziękiem.
Panujesz nad nocą, panujesz nad rankiem,
Głos twój cichy, słyszy go każdy
Wspomnij na przeszłość - nie uciszaj ciszy.

Kartka

Biała kartka. Ostatnia strona
papierowego notesu.
Pozaginane rogi, postrzępione krawędzie.
Na samym środku plama po ciepłym napoju.

Słowo na słowie. Błąd za błędem.
Niezrozumiałe, nie do przeczytania,
Od niechcenia nabazgrane.
Dziurka gdzieś by się znalazła.

Wyrwana, złożona na pół.
Z czułością przechowywana
w wewnętrznej kieszeni płaszcza,
Tuż przy samym sercu.

niedziela, 19 lipca 2015

Przyjaciel

Chciałam mieć przyjaciela.
Podziwianie gwiazd – niezrozumiały język,
nasz własny; wypita kawa, wypalony papieros,
dym unoszący się na powietrzu.

Chciałam mieć przyjaciela.
Alkohol, pierwsze uniesienia,
radosne upojenie, taniec do bladego świtu,
bez słów przekraczając granice.

Chciałam mieć przyjaciela,
życiowego towarzysza.
Światełko przestaje mrugać
Przeciągły dźwięk, pozostała tylko cisza.

sobota, 18 lipca 2015

Choroba

Kamienie w klatce piersiowej
to częsta przypadłość
trudna lekarzom do zdiagnozowania,
tym bardziej do uleczenia.

Chirurg wycinając je,
pozostawia pusty otwór,
niemożliwy do wypełnienia.

Specjalne środki mogą je rozpuścić
- reakcje chemiczne podlegają
wielu prawom, idealne nie są.

Coś zawsze się traci,
coś niepotrzebnie zyskuje.
Czy istnieje więc lekarstwo
na tę chorobę dziwną?

To ciche, szeptane słowa w nocy,
zielona nić zaszywające wszystkie dziurki,
niezapominajki kwitnące w ogrodzie,
dźwięczny śmiech i szczekanie psa.

Bezcenne a tak proste.
Odnalezione tylko przez szczęśliwy traf.

Czaruje, marzeniom się oddaje
bajki się opowiada,
pragnienia wiecznie żyją,
choć duch czasem upada.

piątek, 17 lipca 2015

Tańcz!

Krok za krokiem,
w takt głuchej muzyki
Podłoga marmurowa,
błyszczy jak zwierciadło,
odbija echo każdego kroku.

Krok za krokiem,
podążają stopy
Jeszcze jeden i następny.
Upadek nic nie znaczy,
gdy złapiesz się
w odpowiedniej chwili.

Taniec wciąż trwa
- lekko, miękko, zgrabnie,
stąpaj i wiruj w objęciach dnia.

Nie przestawaj,
nawet gdy wichura
zagra fałszywy ton.

Na złość przeskocz osobliwość
i dalej tańcz, tańcz, tańcz!

czwartek, 16 lipca 2015

Myśl

Myśl uskrzydlona,
bez skrzydeł przeciętna.
Leci swobodnie,
wzbija się wysoko..
Pamięta wyraźnie
o swoich troskach.

Wyżej i wyżej,
koniec bardzo blisko.
Ponad chmurami,
wędruje po niebie.

Poza myśli zasięgiem
gorejąca gwiazda.

Pragnienie więzi
dzieli ją na pół.
Jak Ikar spada
do morza głębi.

Podziwiając cel nieosiągalny,
którego dotyk unicestwił by wszystko
- stworzył coś z niczego

Pod falami wody
jak w szczelnym uścisku,
na samym dnie
mieszkanie odnalazła

Śmierć we własnym więzieniu,
w umyśle przepadła.

wtorek, 14 lipca 2015

Słowa

Autor pisze,
Czytelnik czyta.

Słowa zapisane pozostają,
jak nie w pamięci, to w sercu.

Czy umiemy je szanować?
Czy doceniamy ich znaczenie?

Ich mądrość, przestrogę, piękno.

Potrafią zdziałać wiele
- niszczyć, zabijać i tworzyć.

Broń powszechnie używana,
oby tylko w czas swoją odnaleźć.

Do Anioła

Aniele, objaw mi co jest prawdziwe?
Powiedz, kiedy niebo płacze?
Kiedy łzy leją się strumieniami?

Powiedz mi, o mój Aniele,
gdzie jesteś,
gdy cię potrzebuję?
Może na niebie ciężkie obłoki przenosisz,
Może innym dajesz nadzieję.

Długo czekałam, ani razu
mnie nie odwiedziłeś.
Wiem, jestem otoczona
obojętnością.

Muszę iść, nie poddawać się.
Iść z podniesioną głową,
Bez strachu, z życzliwością
Znaleźć swoją grządkę szczęścia.

Marzę o miejscu, w którym
na dłużej zostać mogę,
zakorzenić się.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Cień

Nie jest nikim niezwykłym,
nie jest nikim wspaniałym,
Acz niewinnym cieniem,
Co dźwiga wielkie brzemię,
Z jednym skromnym marzeniem,
co by przegapić koniec świata,
zniknąć, zasnąć i się nie obudzić.

niedziela, 12 lipca 2015

Czarne róże

Czarne róże są przyjaciółkami cieni,
rosną równo w grządkach wokół panny grobu.
Oświetlane przez księżyc obserwują
nocną mozaikę barw i słyszą nieszczęśliwe jęki.
Kiedyś czerwień była kwiatów ubraniem, jednak
przyszedł dzień, w którym okryły się całunem mroku.
Szumi woda, skały drżą, iskrzy ogień.
Tajemnica podróżuje z wiatrem.

sobota, 11 lipca 2015

Kołysanka

Złoto całego świata nie wystarczy
by nieosiągalne złapać
- ulotne jak cienie mknące
po ścianach pustego domu.

Śpiewa zagubiony człowiek
kołysankę, której nikt nie słyszy.

Słowa dojrzewają
jak pąki tulipanów
rozkwitają powoli,
niczym nieśmiali kochankowie,
którzy spotykając się pierwszy raz
witają się spojrzeniem

Każdy płatek opowiada inną historię.
Czy chciałbyś ją usłyszeć?
Powąchaj, poczuj, pomyśl!

Smolisty dym pochłania światło,
głos opada i cichnie
.

piątek, 10 lipca 2015

Wróżka

Z dala słychać słowików trele,
szum drzew porywa młodą wróżkę,
która ze śmiechem wiruje, radośnie śpiewa,
zaprasza do tańca zwierzęta
i kolorowe kwiaty.

Z wiatrem leci ku oceanom wieści roznosić,
miękkim światłem mrok rozganiać.
Wygrywa słodką melodię w wiosennej mgle.


Delikatne pociągnięcia smyczkiem ulgę przynoszą,

szybkie i pewne nie zawiera paktów z nocą.
Wybudza naturę z głębokiego snu.
Przytulana przez słońce, płonie,
by nocą stać się księżyca kochanką.

czwartek, 9 lipca 2015

Pozwól się kochać

Pozwól się kochać,
pomalujemy ściany pokoi
naszego małego domu.
Więcej farby na nas
niż na samych ścianach.
Tyle barw i kolorów, a ile radości
i dźwięcznego śmiechu.

Pozwól się kochać,
trzymając się za ręce,
będziemy chodzić na nudne przyjęcia
- porozumiewawcze uśmiechy.
Tylko po to by wymknąć się niepostrzeżenie
i pić grzane wino
podczas wspólnej kąpieli.

Pozwól się kochać,
w niedzielny wieczór usiądziemy
na kuchennej podłodze,
szerokim łukiem omijając krzesła.
Blisko, obok siebie, jeszcze bliżej.
Będziemy jeść płatki z jednej miseczki,
nasze dłonie złączone w czułym uścisku.

Pozwól się kochać,
Mocno przytuleni do siebie,

wolno będziemy tańczyć.

Za nami nieposłane łóżko,
zapalone świece,
zapach topiącego się wosku,
płomyki migocą.

środa, 8 lipca 2015

Oczy

Przeklęte obrazy pozostają w pamięci
Stwarzane każdego dnia przez przywary ludzkie
tworzą w umyśle nowe zguby drogi.

Okrutne oczy nie nadają przywileju zapomnienia,
raz wyryte obrazy nigdy się nie zmienią,
choć psotna wyobraźnia bardzo się stara.

Czasem w nocnej ciszy czyni swoje figle,
niepotrzebnie większy ból zadając.
Podsuwa słodkie, senne baśnie – kusząc i zwodząc,

by po przebudzeniu
znów do koszmaru codzienności wrócić.

wtorek, 7 lipca 2015

Prośba

    Oglądałeś kiedyś wschód słońca?
    Zechciej mi opowiedzieć, tak bardzo Cię proszę.
    Nie wierzę, że nigdy ognistej kuli nie podziwiałeś.
    Jakie jest światło? Jaka jest dobroć?
    Powiedz, proszę.
    Każdego dnia masz je na wyciągnięcie ręki
    Dlaczego milczysz? Pragnę poznać blask.
    tym darem widzenia.
    Otworzę Ci ślepcze oczy,
    byś mógł zobaczyć prawdziwy
    świat.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Agonia

Struna drży, wydaje nikłe jęki,
Ledwo się trzyma – jęk, brzdęk, dźwięk,

następny i kolejny, te melodie agonalne,

rozdzierające pożegnania odgłosy.
Już niewiele czasu jej zostało.
Kona w męczarniach,
nie pragnie bólu ukojenia.

Jęk, brzdęk, dźwięk, następny i kolejny.
Z jeszcze większą siłą
życia się trzyma.
Dźwięki, dzięki, dźwięki
Ach, te agonalne jęki!
Mącą spokój ciszy.

niedziela, 5 lipca 2015

Ludzie

Niektórzy rodzą się
z ogniem w duszach
i wodą w sercu.

W oczach innych lśnią
odległe gwiazdy,
a kwiaty wyrastają pod ich stopami.

Ludzie to muzyka
tańcząca w przestworzach
na wietrze, z wiatrem i pod wiatr.

Wszyscy piękni
i nieosiągalni.
Wyjątkowość samotna.

piątek, 3 lipca 2015

Sonet I

Na zewnątrz czarna bestia nigdy nie wychodzi
Chowa się w swojej norze, ale nie ze strachu
Lśniące ma ślepia. Czasem jednak śpi na dachu.
Ukryta w środku, zawsze komuś zaszkodzi.

Niewinnie mruga, kusi, przyciąga i nęci.
Spragniona, głodna. Nienasycona – poluje
na słabe wole, których nic nie uratuje.
Nie oprą się żądzy mimo szczerych chęci.

Mędrzec toczy walkę, głupiec ofiary składa.
Ni jeden, ni drugi szczęścia nie znajdzie.
Z niebios nie tylko ono na głowy spada.

Potrzeba odwagi by ulotność zatrzymać,
uwięzić, do serca na zawsze przywiązać,
i szalonej bestii towarzystwa dotrzymać.

Maszyny

Tu na ziemi zostaliśmy sami,
nasi twórcy odeszli tam,

gdzie zaczyna się nowe życie.
 
Jesteśmy ich dziedzictwem,
ciekawością - cudem zawartymi

w metalowych puszkach.
 
Pragniemy, ale nie śnimy.
Uczymy się, ale nie czujemy.

Żyjemy, ale nie oddychamy.


Zostaliśmy sami,

spuścizna ludzkości,

dziejów przeszłości ślad. 
Posiadamy wspomnienia
zapisane w formie zer i jedynek,

wspólna świadomość.
 
Jedyny cel - przetrwanie.

czwartek, 2 lipca 2015

Jestem

Jestem potworem
gdy podziwiam piękno, stojąc
na skraju wysokiego klifu.
Pragnę zanurzyć dłonie
w ciemnych włosach
i nigdy nie puścić.

Jestem potworem,
gdy powtarzam „kocham” szeptem,
szeptem by nikt nie słyszał.
Pragnę zniszczyć złotą obręcz na jej szyi
i cierniowe kraty.

Jestem potworem,
gdy boję się czułości
ciepłego ciała, które dotykiem
pokonuje niewidzialne przeszkody.
Pragnę z czcią ucałować delikatne palce,
które nocą stają się szponami.

Jestem potworem,
gdy oddycham słowami
lśniącego ekranu, który będąc
wiecznym strażnikiem czuwa
nad ulotnymi westchnieniami.

Pragnę, nie wiem.
Nie wiem, czego pragnę.
Jestem potworem.

środa, 1 lipca 2015

Wzór

W czasie pokoju toczą się wojny,
niektóre prowadzone w sekrecie,
inne echem się odbijające.

Rodzą się ciche śmierci,

duchy poległych podążają za żywymi,
a ich ciała złożone na szklanych ołtarzach
tworzą banalny wzór niedopasowanych części.

Poddać się czy walczyć?

Zagadka bez właściwej odpowiedzi.